Nie jest naszym zadaniem wykonywać wszystko za dzieci, to ich życia – my mamy swoje

Dzieci muszą się nauczyć wszystkiego od podstaw, a kiedy mają to zrobić jak są wciąż wyręczane?! Człowiek jest ewenementem w przyrodzie. Żyje z rodzicami średnio 20 lat, według nowych statystyk nawet dłużej. W naturze młode od pierwszego dnia muszą wręcz walczyć o przetrwanie, czym prędzej nauczy się samodzielności tym ma większe szanse na przetrwanie.

„Nie sposób być wolnym, jeżeli się nie jest samodzielnym.”

 

I ten nacisk na samodzielność w podejściu montessoriańskim jest tak niesamowity, a jednocześnie oczywisty. Każdy z nas chce by dziecko zaczęło gryźć, raczkować, samodzielnie chodzić, wydobywać z siebie dźwięki by móc się komunikować. To dlaczego gdzie tylko spojrzę widzę jak dorośli wyręczają w tym wszystkim swoje dzieci? Noszą bez przerwy na rękach, gdzie tylko mogą wożą przedszkolaki wózkami czy transportują z punktu A do punktu B samochodem. To jak to dziecko ma wyćwiczyć mięśnie nóg, jak rzadko ma ku temu sposobność? Dlaczego jadąc autobusem słyszę jak rodzice, dziadkowie, wujkowie spełniają prośby dzieci zanim one dokończą zdania, a nawet wyraz? Wciąż pospieszają decyzje, kiedy pytają co chcę w zestawie w McDonaldzie kupić, jaką zabawkę wybrać. Dlaczego?? Rozwojem dziecka nie możemy sterować, chociaż byśmy bardzo chcieli.

 

Okres dzieciństwa jest bardzo istotny w życiu człowieka, to czas na ćwiczenia, trening podstawowych umiejętności, które staną się fundamentem jego dalszego życia. Dziecko musi nauczyć się chodzić, opanować skomplikowany język, zrozumieć jak odbierać wrażenia sensoryczne, nauczyć się rozpoznawać emocje u siebie i innych. Dowiaduje się jak zaspokajać swoje podstawowe potrzeby i zrozumieć zasady panujące w różnych grupach społecznych- dorosłych, rówieśników, młodszych i starszych od siebie dzieci. I na to wszystko dziecko ma zaledwie 6 lat! Czym prędzej damy mu czas na praktykę tym lepiej te umiejętności wyćwiczy. 

„Czytając książki Marii Montessori nie odkrywam spektakularnych rozwiązań, wymyślnych sposobów radzenia sobie z sytuacjami problemowymi. Kiedy je czytam po prostu przyznaję jej rację, tak i ja patrzę na dziecko. To są proste rozwiązania, a wiadomo, że je często trudno znaleźć.”

Dlaczego mam nalewać zupę dziecku, kiedy ma dwie sprawne ręce? Może rozleje zupę za pierwszym, drugim, trzecim razem, ale jak ja to za nie zrobię, to kiedy ono się tego nauczy? Ja już to potrafię, bo wyćwiczyłam tę umiejętność.

Kiedy dziecko płacze, bo ktoś je popchnął, to idę je pocieszyć i zapytać co się stało. Jemu poświęcam swoją uwagę. Nie biegnę za winnym i robię mu wyrzuty.

Jak dziecko podchodzi do mnie i pyta czy mi się podoba jego praca, to odpowiadam pytaniem: „A Tobie się podoba?” Ponieważ dziecko ma budować wewnętrzną motywację do działania. To jemu ma się podobać co stworzył, jego opinia jest najważniejsza. Dzięki temu w przyszłości, będzie mogło poradzić sobie z krytyką. Byłam świadkiem rozmowy między dziećmi:

A: Ale brzydko to pokolorowałaś.

B:Mi się podoba , a to najważniejsze.

 

Wyszukała i opracowała: I.Namysł